magiczny murzynek

Potrawy z wykorzystaniem konopi.
Fifulec
pierwsze topki
pierwsze topki
Posty: 220
Rejestracja: 11 mar 2013, 10:25

magiczny murzynek

Post autor: Fifulec »

Łatwo go przygotować, ponieważ potrzebne jest stopione masło. Dodatkowo, niektóre przepisy, zalecają dodanie odrobiny wody. Okoliczność tą wykorzystałem a efekty porażające, ale po kolei. Gotujemy towar w wodzie z masłem. Kończymy proces, gdy pozostanie prawie sam tłuszcz. Odcedzamy na sitku a zioło wyrzucamy. Wszystko się doskonale rozpuściło. Przepisów na murzynka wisi w sieci mnóstwo, więc żadnego przytaczać tu nie zamierzam. Doradzę jedynie rodzaj formy. Polecam tą do baby wielkanocnej. Ciasto upiecze się w środku nawet w deko niższej temperaturze, 150 stopni Celsjusza. Murzynek z byczym otworem wewnątrz wygląda zabawnie, lecz nie dajcie się zwieźć. To groźny wojownik. Należy jeść po małym kawałku, bo zbyt zuchwali zostaną ukarani za silnym odlotem, lub tzw. złą fazą. Upiekłem taki wynalazek w przeddzień Wszystkich Świętych. Zwyczajowo słucham, zarówno 1 jak i 2 listopada, nastrojowej, spokojnej muzyki celtyckiej. W tym roku brzmiała zupełnie inaczej.
Awatar użytkownika
świder
pierwsze listki
pierwsze listki
Posty: 181
Rejestracja: 02 kwie 2013, 18:53
Lokalizacja: Polska

Re: magiczny murzynek

Post autor: świder »

Ile zioła Fifulec na takiego murzynka na 2 osoby?
Awatar użytkownika
bandyta123PL
mini grower
mini grower
Posty: 472
Rejestracja: 30 sie 2014, 13:16

Re: magiczny murzynek

Post autor: bandyta123PL »

Ila dales towaru i skladnikow :D
Pacierza i MARIJUANY nie odmawiam [zadziorny]
Fifulec
pierwsze topki
pierwsze topki
Posty: 220
Rejestracja: 11 mar 2013, 10:25

Re: magiczny murzynek

Post autor: Fifulec »

Zużyłem kostkę margaryny do pieczenia a do jej, hue hue przyprawienia, poszła filiżanka suszu ze staromodnej uprawy. Tj. rośliny wyhodowane bez stosowania żadnych nawozów sztucznych, czy środków ochrony. Zdecydowanie doradzam uprzednio kilka, tzn. trzy do pięciu razy, zaparzenie zielska. Zalewamy towar wrzątkiem, gdy ostygnie, wodę wylewamy i traktujemy trawę nowym warem. Czwarte, ostatnie zalanie, przeprowadziłem następująco;
Wlałem mało wody, mniej więcej pół szklanki. Wrzuciłem kostkę margaryny i jazda z koksem, czyli gotowałem jakieś pół godziny. Większość wody odparowała. Pozostało jej mało, przepis zalecał cztery łyżki stołowe, pewnie dużo więcej mikstura nie zawierała. Magiczny wywar bez problemów odcedziłem przez pospolite plastikowe sitko. Upraszam ponownie o zwrócenie uwagi na zdałoby się wszystkim znany fakt. Odlot kulinarny znacząco różni się od palenia. Osobiście pozostanę przy fajce wodnej. Wolę słabsze doznania. Poza tym mam wówczas kontrolę nad dozowaniem wrażeń. Życzę wszystkim czytającym wyłącznie udanych podróży.
ODPOWIEDZ