KTO ZARABIA NA MARIHUANIE PANIE SEREMET?

Różne newsy i wiadomości, artykuły konopne o marihuanie.
Awatar użytkownika
starter_MJ
grower
grower
Posty: 556
Rejestracja: 27 sty 2011, 20:42

KTO ZARABIA NA MARIHUANIE PANIE SEREMET?

Post autor: starter_MJ »

Jutro znów mówię o marihuanie. Męczy mnie już ta, bez przerwy powtarzana, mowa-trawa. Zaczynam czuć chyba to, co czuje Lew Starowicz, który seks zastąpił telewizyjną gawędą. Lew ma tę przynajmniej przewagę, że jego mądrości są słuchane. Nikt bowiem nie zbija politycznego, ani jakiegokolwiek innego kapitału na zakazywaniu miłości. No, może poza Markiem Jurkiem.

Ale, gdy o narkotykach już mowa, w ostatnich miesiącach na ich temat przemówiły instancje najwyższe, recenzując rządowy projekt zmiany Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Oba głosy krytyczne, choć całkowicie inaczej. I tak, Sąd Najwyższy orzekł, że nowelizacja nie idzie odpowiednio daleko, a właściwym rozwiązaniem byłby dopiero powrót do przepisów z 1997 roku. Czyli ni mniej, ni więcej, ustawowa niekaralność za posiadanie narkotyków na własny użytek! Głos rozsądku, choć wołanie całkowicie na puszczy. Prokurator Generalny był mniej subtelny, starając się nie naruszyć logiki urzędu, który sprawuje. Wsadzajmy do więzień wszystkich jak leci – zadekretował, jak się zdaje.

Dlaczego Andrzej Seremet udaje, że prokuratura i policja skutecznie walczą z narkomanią wsadzając do więzień jej ofiary – czyli konsumentów (rocznie 9 tys. osób jest skazywanych na karę pozbawienia wolności!)? Odpowiedzi dostarcza opublikowany niedawno raport The International Centre for Science in Drug Policy (ICSDP), podsumowujący dane dotyczące marihuany zbierane przez rząd USA na przestrzeni 20 lat.

Co w nim czytamy? Otóż, pomimo wzrostu w latach 1981-2002 wydatków na działania organów ścigania do kwoty 18 mld $ (wzrost o 600%), dostępność oraz moc marihuany wzrosły, cena zaś spadła o mniej więcej 58%. Obecnie marihuana, zwłaszcza w młodszych grupach wiekowych, cieszy się większą popularnością niż legalnie dostępne papierosy. Nielegalność marihuany, co widać zwłaszcza na przykładzie Meksyku, przyczyniła się do rozrostu struktur zorganizowanej przestępczości.

W samej Kalifornii (podobna liczna mieszkańców do Polski) czarny rynek cannabis przynosi 14 mld $ rocznie. Według urzędników stanowych przełożyłoby się to na 1.4 mld $ odprowadzanego podatku, gdyby tylko używkę tą zalegalizować.

W populacji dorosłych USA aż 42% deklaruje, że spróbowało marihuany, podczas, gdy w Holandii liczba ta oscyluje wokół 20%. W jaskrawy sposób pokazuje to, że dostępność do narkotyku nie zależy w prosty sposób od jego legalności / nielegalności. To USA na walkę z narkotykami za pomocą surowego prawa przeznaczają rekordowe sumy pieniędzy, także procentowo. Mimo to, w USA marihuana cieszy się największym wzięciem na świecie.

W kontekście tych liczb łatwo zrozumieć działania Andrzeja Seremeta. Prohibicja narkotykowa, którą od dziesięciu lat testujemy w Polsce i doprowadzamy do granic absurdu (dopalacze!), jest per saldo szkodliwa dla obywateli, ale przynosi korzyści organom ścigania i współpracującym z nimi instytucjom. Doświadczenia 40 lat wojny z narkotykami dobitnie to pokazują. Nic więc dziwnego, że wojną tą zainteresowane są przede wszystkim prowadzące ją instytucje.

Również w Polsce tysiące zarekwirowanych dopalaczy przekłada się na miliony dodatkowych złotych przekazanych przez rząd prywatnym laboratoriom. Karanie więzieniem za skręta wygenerowało dziesiątki tysięcy przestępstw narkotykowych, co zaowocowało utworzeniem w ramach komend policji kolejnych wydziałów do walki z narkotykami. I dziesiątkami tysięcy aktów oskarżenia, które prokuratura pisze według jednego schematu, bez wysiłku i bez refleksji. Ale bynajmniej nie za darmo. Badania Instytutu Spraw Publicznych pokazują wszystko czarno na białym. Dlatego niewielu je zna.

Wracając do raportu ICSDP. Nie tyle dowodzi on konieczności legalizacji i regulacji rynku narkotyków, co udowadnia, że wojna z narkotykami, jak zresztą każda wojna, jest świetną okazją do łatwego zarobku. A że jest to zarobek kosztem obywateli…

Nasuwa się następująca myśl – wojna z narkotykami to efekt współdziałania (niezamierzonego) zorganizowanej przestępczości i instytucji stworzonych do walki z nią. Kolejne prohibicyjne sprzężenie zwrotne, a i doskonała pożywka dla wszystkich fanów spiskowych teorii.

A propos spisków, nadal trwa zmasowana obrona OFE. O planach rządu dyskutują wszyscy, choć ich efekty dotkną nas za dekady. W tym samym czasie Andrzej Seremet i jego urzędnicy wsadzają ludzi do więzień, przeszukują mieszkania. Gdy zaś pojawia się próba reformy, bronią zastanego systemu używając frazesu o obronie Konstytucji. W obronie OFE ludzie gotowi są wyjść na ulice. W obronie aresztowanych i skazanych nie wychyla się nikt, nie apeluje prawie żaden dziennikarz. O samozwańczych obrońcach praw i wolności z sektora organizacji pozarządowych nie wspominając. Za dużo jest do stracenia. Panuje przecież prohibicyjny konsensus.

mateuszklinowski.pl
ODPOWIEDZ