- Zazwyczaj przeszukiwany jest dom. (…) Co więcej, policja przeszukuje miejsce zameldowania zatrzymanego – na przykład dom rodziców w Mielnie, podczas gdy on studiuje i mieszka w Warszawie. I to już absurd piętrowy – stwierdza w rozmowie z "Polityką" Agnieszka Sieniawska z Biura Rzecznika Osób Uzależnionych, komentując sytuację osób zatrzymanych za posiadanie narkotyków.
"..na dyżur prawny przyszedł młody mężczyzna z aktem oskarżenia o posiadanie 400 g marihuany. Jak się potem okazało, prokurator wpisał do akt wagę brutto, czyli razem z opakowaniem. Tym opakowaniem był zaś… plecak, w którym marihuany było 0,3 g."