STWARDNIENIE ROZSIANE KONTRA MARIHUANA. ANONIMOWY LIST...

Różne newsy i wiadomości, artykuły konopne o marihuanie.
Awatar użytkownika
bandyta123PL
mini grower
mini grower
Posty: 472
Rejestracja: 30 sie 2014, 13:16

STWARDNIENIE ROZSIANE KONTRA MARIHUANA. ANONIMOWY LIST...

Post autor: bandyta123PL »

STWARDNIENIE ROZSIANE KONTRA MARIHUANA. ANONIMOWY LIST PACJENTKI

Obrazek

Tak, to SM. Diagnoza w końcu dociera do świadomości, ciała zresztą nie da się oszukać. Wyniki różnorodnych badań potwierdzają „to” jednoznacznie. Niemożliwe. Te wszystkie lata życia, pracy, czasem porażek, czasem sukcesów, ambitne plany na przyszłość… GRUBA KRESKA. Odtąd życie można podzielić na przed i po. Zaprzyjaźnić się z chorobą? Znienawidzić?

Spokojnie, to tylko psychika


Obrazek

Łatwo powiedzieć. Setki mądrych podręczników, uczonych autorów, propozycje różnorodnych terapii. Co wybrać i czy w ogóle ma to jakikolwiek sens, w końcu to nieuleczalna choroba. Tajemnicą poliszynela jest, że nie każdy zdiagnozowany radośnie pobiegnie, (a raczej powlecze się), do specjalisty i rozpocznie mozolną próbę leczenia. Lekarze wypiszą leki (działające objawowo, przy odrobinie szczęścia leki modyfikujące), zalecą rehabilitację, odpowiedni styl życia. Nie każdy z diagnozą będzie w stanie do tych zaleceń się dostosować. Wsparcie społeczne – ważne, koszty leczenia – ważne, ale najważniejsze jest własne podejście do choroby. Ideałem byłoby trafienie do lekarza, który potraktuje nas indywidualnie, weźmie pod uwagę naszą osobowość, warunki, możliwości i potrzeby, nie tylko te fizyczne. Ciało nie istnieje bez psychiki i dobry lekarz o tym wie. Jeżeli jesteśmy w grupie tych szczęściarzy, którym udało się przejść szczęśliwie kolejne etapy: lęku i zaprzeczania, buntu i gniewu, depresji, w końcu jako takiej akceptacji naszego położenia, jeżeli pomyślnie przewartościowaliśmy swoje życie, to nie osiadajmy na laurach. Choroba zaskakuje wciąż czymś nowym prędzej lub później, zgodne życie z nią to zadanie na kolejne lata, jak nie kończąca sie opowieść… Udowodniono, że poziom akceptacji społecznej wyznacza stopień akceptacji samego siebie, role społeczne pozostają te same, a że nie jest już możliwe wywiązanie się z obowiązków w sposób taki, jak przed chorobą, to maska boli… Obraz własny odgrywa istotną rolę w subiektywnie odczuwanej jakości życia. Richard S. Lazarus zwrócił uwagę na różne możliwości naszego postrzegania sytuacji: jako poczucia krzywdy, zagrożenia, wyzwania. Jeżeli sporządzimy bilans zysków i strat i otrzymamy wartość ujemną, a do tego jesteśmy typem zorientowanym na osiąganie celu, będziemy poszukiwali dalej. Informacji, opisów przypadków, niecodziennych sposobów radzenia sobie i leczenia, polepszania jakości każdego, pozostałego nam dnia życia. Przetrząśniemy zasoby internetu tudzież skorowidze najlepiej wyposażonych bibliotek, najlepiej akademickich. Znajdziemy. Medyczna marihuana. Cannabis. Konopie. Od dwóch lat w Polsce dostępny Sativex.

Historia medycznej marihuany

Obrazek
Hieroglify egipskie przedstawiające liście marihuany

Egipskie hieroglify i papirusy, chińskie zielniki, opisują stosowanie marihuany jako leku na długo przedtem, zanim wymyślono sposób, by o tym napisać.
Obrazek

Płaskorzeźba przedstawiająca człowieka palącego z fajki

Chiny (ok. 2700 r. p.n.e.): zalecano konopie w leczeniu: zmęczenia, dny moczanowej, reumatyzmu, malarii, zaparć, roztargnienia, a także do znieczulania pacjentów podczas operacji chirurgicznych. Znalezisko archeologiczne pochodzące z terenów obecnych Chin, odkryte w 2008 roku potwierdza jednoznacznie wielką wartość, jaką przypisywano temu zielu. W grobowcu szamana z plemienia Gushi, obok pochowanego ciała, znaleziono 789 gramów suszu konopnego. Doktor Ethan Russo, autor badania opublikowanego w „The Journal of Experimental Botany” stwierdził, że Gushi prawdopodobnie używali marihuany do kontroli bólu.

Egipt (ok. 2000 r. p.n.e. i później): Papirus Ramzesa III (ok. 1700 r. p.n.e.) podaje receptę na konopne lekarstwo w przypadku jaskry. Uważano też, że mycie oczu liśćmi konopi o świcie, po tym jak po nocy zebrała się na nich rosa, ulży w objawach choroby. Papirus Ebersa (ok. 1600 r. p.n.e.) zawiera około 900 receptur przyrządzania różnych medykamentów, zaleca stosowanie konopi na stany zapalne pochwy, problemy z łożyskiem w trakcie ciąży, napar z nasion na uśmierzanie bólu macicy, olej podczas stanów zapalnych błony śluzowej. Także okłady w połączeniu z miodem, żywicą i ochrą zalecano na problemy z paznokciami i palcami u rąk i nóg. Papirus Berliński (ok. 1300 r. p.n.e.) w zachowanej recepturze numer 81 zaleca zewnętrzne stosowanie konopi w formie maści do łagodzenia stanów podgorączkowych i zapalnych. Z zachowanych fragmentów Papirusu Chestera Beatty’ego VI (ok.1300 r. p.n.e.) wynika, że konopie stosowano w postaci kruszonych nasion na dolegliwości związane z chorobami jelit.

Rzym (ok. 50 r. n.e.) w dobrym stanie zachowały się księgi ówczesnych pisarzy i badaczy, wspominających o dobroczynnym wpływie konopi na zdrowie człowieka i nie tylko. Pliniusz Stary (23 – 79 n.e.), autor „Historii Naturalnej” pisał, że zioło konopi pomocne jest w zwalczaniu insektów w uszach z zaleceniem podawania zwierzętom jucznym. Twierdził, że wywar z korzenia powoduje rozluźnienie stawów, co pomaga w dnie moczanowej i podobnych dolegliwościach. Dioskurydes (40 – 90 n.e.), autor dzieła „De Materia Medica”, lekarz, farmakolog i botanik uważał, że gdy ziele się konsumuje, redukuje ono popęd seksualny, a gdy się je pije, uśmierza ból uszu. Galen (130 – 200 n.e.), lekarz, autor „De Alimentorum Facultatibus”, zaleca wywar z nasion konopi w łagodzeniu bólów ucha, a także w celu poprawienia humoru.

Wieki Średnie (V – X w n.e.) zwane „ciemnymi wiekami”. Z okresu po upadku cesarstwa rzymskiego niewiele zachowało się źródeł pisanych. Ogromna część wiedzy medycznej odeszła wraz z czarownicami, spalonymi na stosach. To one trudniły się uzdrawianiem opartym na ziołolecznictwie.

Anglia (XVI w. – XVII w.) za sprawą podróżnych, wracających ze Wschodu, ludzie na nowo zaczęli interesować się marihuaną. Zielnik Jana Gerarda (1597 r.), ilustrowany „The Herball or Generall Historie of Plantes”, zawiera receptury mikstur z nasion, zalecanych dla złagodzenia bólu ucha i leczenia wczesnej fazy żółtaczki. Zielnik Nicholasa Culpepera (1653 r.) „Complette Herbal”, uzupełnia zastosowanie konopi o wywar z korzenia przynoszącego ulgę w stanach zapalnych, bólach stawów w dnie moczanowej, bólach ścięgien i bioder.

Obrazek

Lekarstwo ze sproszkowanego ekstraktu Cannabis Indica z XIX wieku

Złoty Wiek Medycznej Marihuany (1837 r. – 1937 r.) dla większości świata zachodniego konopie stały się powszechnym lekiem przeciwbólowym. Doktor William Brooke O’Shaughnessy, absolwent Uniwersytetu w Edynburgu, po powrocie z Indii przywiózł od mahometańskich i hinduskich lekarzy ogromną wiedzę na temat zastosowania marihuany. Prowadził badania na myszach, psach, królikach i kotach. Później z powodzeniem podawał własne wyciągi i nalewki pacjentom jako antidotum na drgawki, skurcze mięśni, problemy menstruacyjne, reumatyzm, tężec, wściekliznę, padaczkę, jako środek uspokajający i nasenny.

Na cenzurowanym

Jeszcze przed końcem złotego wieku, popularność marihuany zaczęła gwałtownie spadać. Konopie nazwano „evil weed” („szalone zielsko”), pod wpływem którego ludzie mieli dopuszczać się zabójstw, samobójstw, gwałtów i innych agresywnych zachowań. Jako pierwsze pojawiły się lokalne regulacje prawne przeciwko marihuanie w wielu amerykańskich stanach i innych częściach świata, w Polsce była to ustawa z 22 czerwca 1923 r., która zabraniała „wytwarzania, przeróbki, przywozu i wywozu, przechowywania oraz handlu (…) haszyszem”. Wówczas groziła za to przestępstwo roczna kara więzienia, grzywna oraz konfiskata nielegalnych środków.

A dzisiaj?

Niejeden „użytkownik” skorzystałby zapewne, gdyby urodził się sto lat temu. Ogół społeczeństwa w dalszym ciągu karmiony jest opowieściami, rzekomo udowodnionymi naukowo, o wielkiej szkodliwości konopi. Argumenty popierające nielegalność marihuany często opierają się na problemach społecznych, jakie może ona wywoływać, np.: obniżonej wydajności, nieostrożnym prowadzeniu pojazdów, niekontrolowanej agresji, zahamowaniu aktywności intelektualnej. Publikowane przez naukowców wyniki często zaprzeczają sobie wzajemnie, co dla badań nad marihuaną jest bardzo charakterystyczne. Konfliktowe nastawienie opinii publicznej w sprawie stosowania marihuany również w medycynie, ma ogromny wpływ na hamowanie postępu badań. Przez całe stulecia preparaty oparte na tej roślinie przyczyniały się do poprawy zdrowia w wielu schorzeniach, także przewlekłych. Wydawałoby się, że obecnie może być już tylko lepiej. Preparat Sativex, zalecany między innymi w SM, dostępny w Polsce od ponad dwóch lat na specjalne recepty z wtórnikiem, jest rzadko stosowanym lekiem. Powód? Po pierwsze cena. Koncerny farmaceutyczne nie udostępniają próbek, (w większości leków jest to możliwe), które pacjenci z SM mogliby otrzymać i sprawdzić, jak działa na ich organizm, zanim wydadzą trudno zaoszczędzone pieniądze (wielu z nich i tak ledwo wystarcza na podstawowe potrzeby życiowe). Czy ten lek musi być aż tak drogi? Nie jest przecież uzyskiwany w drodze inżynierii genetycznej czy innych drogich i skomplikowanych technologii. A udowodniono, że działa. Silnie przeciwbólowo i rozluźniająco, (co w spastyczności tak wiele znaczy), polepsza funkcje pęcherza i jelit, poprawia sen, relaksuje i korzystnie wpływa na jakość życia. Po drugie negatywne nastawienie. I pacjenci, i lekarze wiedzą, że preparat ten pochodzi z konopi, a więc narkotyku, a więc łamiemy prawo…

Obrazek

Domowa uprawa medycznej marihuany

Tymczasem niewielu chorych bierze pod uwagę, a właściwie nie jest świadomych faktu, jak wiele leków to pochodne silnie uzależniających substancji. Popularne i bardzo często zalecane leki przeciwbólowe, antydepresyjne, przeciwlękowe, nasenne itp., prowadzić mogą i prowadzą do ich nadużywania. Dobrze, kiedy chorzy wspierają się nimi i stosują się do dawek terapeutycznych. Mechanizm uzależnienia jest bardzo złożony. W wypadku marihuany odkryto w wielu miejscach mózgu receptory dla THC, aktywnego składnika tej rośliny, co znacznie przyspieszyło wyjaśnienie mechanizmów działania endokannabinoidów, (naturalnie występujących substancji, przypominających działaniem marihuanę), prawdopodobnie pobudzających w ośrodkowym układzie nerwowym receptory CB1, odpowiedzialnych za nastrój, kontrolę bólu i poprawiających wiele innych funkcji neurologicznych. Badania ciągle trwają. Jak dotąd nie ustalono dawki śmiertelnej tego narkotyku, co czyni go z farmakologicznego punktu widzenia najbardziej bezpiecznym. W krajach innych niż Polska, THC jest używany w formie tabletek do leczenia chorych na AIDS i nowotwory. Palenie marihuany jest z reguły skuteczniejsze terapeutycznie, składniki aktywne dostają się do krążenia prawie natychmiast, osiągając wysokie stężenie we krwi w ciągu 5 – 10 minut. Dalsze badania nad marihuaną mogą wpłynąć na stanowisko opinii publicznej w kwestii dekryminalizacji i legalizacji tego zioła, obecnie bowiem w odbiorze społecznym marihuana pozostaje narkotykiem budzącym największe spory.

W tym miejscu warto zadać kilka pytań decydentom: Kiedy zostanie rozwiązany problem dostępu do takiego narkotyku, jakim jest marihuana, dla ludzi chorych? Czy prohibicja to dobre rozwiązanie dla wszystkich? Co z legalnością takich narkotyków, jak alkohol i nikotyna?

Osobiście uważam, że zioło o tak wszechstronnych walorach terapeutycznych, od dawna już powinno zająć należne mu miejsce w Farmakopei Polskiej. A właściwie, nigdy z niej nie powinno być wykreślone.

Bibliografia:

Jan Strelau: Psychologia podręcznik akademicki, GWP Gdańsk 2002
Spliff Gazeta Konopna nr 48, 2013
Mitch Earleywine: Zrozumieć Marihuanę. Nowe spojrzenie na badania naukowe, Wyd. CIEŃ KSZTAŁTU Warszawa 2014
Carlton K. Erickson: Nauka o uzależnieniach. Od neurobiologii do skutecznych metod leczenia, Wyd. Uniwersytetu Warszawskiego 2010


Artykuł nadesłany anonimowo do redakcji Cannabis News
Pacierza i MARIJUANY nie odmawiam [zadziorny]
ODPOWIEDZ