Człowiek walczacy o konopie

Wszystko o walce na rzecz legalizacji marihuany i konopi w Polsce i na świecie.
Obywatel
pierwsze topki
pierwsze topki
Posty: 249
Rejestracja: 12 sty 2015, 16:45

Człowiek walczacy o konopie

Post autor: Obywatel »

- Słowo konopie wywołuje od razu strach. Urzędnicy, politycy, osoby publiczne wolą trzymać się od tematu z daleka, bo to śmierdzi. Jeżeli przywrócimy dobre imię konopiom przemysłowym, to ludzie zaczną otwierać oczy na indyjskie. Mój nadrzędny cel to odbudowa rynku konopnego w Polsce i legalizacja marihuany, zarówno do celów medycznych, jak i rekreacyjnych - przekonuje Maciej Kowalski, działacz Twojego Ruchu i rzecznik organizacji Wolne Konopie.

Ewelina Potocka, Onet: "Człowiek od konopi", "obrońca marihuany" - tak o panu mówią.



Maciej Kowalski: Moja działalność społeczna w naturalny sposób miesza się z działalnością zawodową. Tematem konopi zajmuję się od ponad 10 lat - współtworzyłem m.in. serwis hyperreal.info, gazetę konopną "Spliff" (której do dziś jestem redaktorem naczelnym), udzielałem się w ruchach prolegalizacyjnych praktycznie od początku. Z legalizacją na sztandarach kandydowałem do Sejmu i Parlamentu Europejskiego. Jestem też współautorem kilku projektów nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, które złożył w sejmie Twój Ruch. Konopiami przemysłowymi zajmuję się od kilku lat, odkąd zobaczyłem w nich szanse dla polskiego rolnictwa i przedsiębiorców. Dobrze prosperujący rynek w tej branży może dać pracę kilkudziesięciu tysiącom osób.

Dla zdecydowanej większości społeczeństwa konopie to inna nazwa marihuany, czyli narkotyku, za którego uprawę i posiadanie można trafić za kratki. Tymczasem pan przekonuje, że to nie do końca prawda.

Paradoksalnie wiedza na temat konopi jest zależna od wieku. Ludzie w wieku 60+ pamiętają uprawy konopi, które były tradycyjnym plonem w Polsce powojennej. Młodszym konopie kojarzą się już tylko z marihuaną.

A w praktyce, jaki mamy podział?

Cannabis sativa to roślina, która - jak stwierdziłby Kamil Sipowicz - towarzyszy człowiekowi od zawsze. Naturalne konopie, które dziś rosną dziko np. w Nepalu czy w Chinach, mają po kilka proc. THC, czyli substancji, która powoduje efekty odurzające. Takich konopi spotykamy jednak coraz mniej, ponieważ wraz z rozwojem przemysłu zaczęto krzyżować ich różne odmiany.

Mamy konopie siewne czy włókniste, które stworzono do celów typowo przemysłowych. Mają one minimalne stężenie THC, czyli poniżej 0,2 proc. Wykluczamy więc ich jakiekolwiek działanie psychoaktywne i nie ma w nich substancji zwanych narkotykiem.

Z drugiej strony, mając na uwadze zastosowania rekreacyjne i medyczne, opracowano odmiany konopi indyjskich, których poziom THC może sięgać nawet 30 proc.

Jeśli chodzi o systematykę, powiedziałbym, że mamy konopie przemysłowe (czyli siewne, włókniste) i inne (czyli np. indyjskie).

Podział precyzuje ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii.

Różne rodzaje konopi odróżnia poziom THC - w suszonych kwiatostanach konopi włóknistych mamy 0,2 proc. i mniej substancji psychoaktywnych. Taka ilość w żaden sposób nie oddziałuje na człowieka i według ustawy uprawa, posiadanie czy przemysłowa obróbka konopi włóknistych są w Polsce legalne.

Indyjskich nie wolno, póki co, ani uprawiać, ani posiadać. Wyjątkiem są ośrodki naukowe, które mogą uprawiać je do celów badawczych.

Konopie włókniste, czyli nie taki diabeł straszny, jak go malują. Do czego je wykorzystywano?

Miały duże zastosowanie m.in. w przemyśle okrętowym. Produkowano z nich głównie bardzo wytrzymałe liny. Co ciekawe, np. w Rosji przemysł zbrojeniowy w dużej części nadal opiera się na wykorzystaniu konopi, ponieważ nie ma drugiego tak wytrzymałego włókna, które jednocześnie jest tak bardzo odporne na wilgoć, pleśnienie, etc.

Po wojnie w Polsce zastosowań konopi siewnych było coraz mniej, bo pojawiły się tworzywa sztuczne, które były tańsze w produkcji. Teraz zaczyna się do tego wracać, bo patrzy się na cały cykl życia produktu, a więc z czego powstaje, co się z nim dzieje podczas produkcji, co się z nim dzieje, gdy się zużyje.

Mówi pan, że zaczyna się do tego wracać, jest zapotrzebowanie na rynku. Uprawa konopi włóknistych nigdy nie została w Polsce zdelegalizowana, jednak rolnicy nie chcą tej rośliny siać.

Mają na to wpływ dwa czynniki - prohibicja, która nałożyła regulacje na uprawy konopi przemysłowych oraz przekształcenia strukturalne, które może nie celowo, ale też zabiły przemysł włókienniczy.

Dziś o zasianiu konopi włóknistych rolnik musi pomyśleć rok wcześniej. Jest bowiem zobowiązany do znalezienia podmiotu, który kupi od niego plony.

Uprawy tego typu do tej pory kontraktowal tylko Instytut Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich, który podlega Ministerstwu Rolnictwa. Jednak oni robią to raczej niechętnie. Z kolei w Agencji Rynku Rolnego usłyszałem, że wymieniony w ustawie wykaz pierwszych przetwórców słomy konopnej w zasadzie nie istnieje.

Ustawodawca przewidział, że żeby otrzymać zezwolenie na uprawę konopi rolnik musi mieć wypis z rejestru, tylko zapomniał, że tego rejestru nie ma. Dziś, dzięki mojej determinacji, a także przychylności niektórych urzędników, udało mi się ominąć to wymaganie.

Załóżmy więc, że mamy rolnika, który chce uprawiać konopie włókniste. Co powinien zrobić?

Zgłosić się do mojej organizacji HemPoland.eu, ponieważ jako jedyna prywatna firma posiadamy zezwolenia na prowadzenie skupu na terenie całego kraju. Następnie ja zgłaszam się do urzędu, załatwiam "papierologię", zgłaszam sprawę do wójta, a rolnik otrzymuje zezwolenie.

To jednak nie wszystkie utrudnienia - nasion konopi włóknistych nie można kupić na targu. Muszą to być nasiona certyfikowane, z pewnego źródła, które zamiast 7 zł kosztują 20 złotych.

Konopi włóknistych od indyjskich nie da się rozróżnić gołym okiem?

Takiego rozróżnienia dokonuje się tylko w laboratorium i to w takim, które posiada próbkę innego odczynnika z THC. Jest to skomplikowane i dość kosztowne.

Mimo problemów natury prawnej i ogólnej niechęci rolników do konopi siewnych, znaleźli się chętni, którzy chcieliby rozpocząć uprawę tych roślin.

Na 2015 rok mamy już deklaracje od rolników na ponad 500 hektarów. O uprawy pytało bardzo dużo osób, wyszedłem więc z założenia, że pomogę każdemu, kto będzie chciał się tym zająć.

Jak dużo można na tym zarobić?

Ja zobowiązuję się odkupić od rolnika plon po określonej cenie. Za ile go później sprzedam, będą określać warunki rynkowe. Zależy mi na tym, by ludzie przyzwyczaili się do widoku uprawy konopi.

Historia z sąsiedztwa - pod Kartuzami chłopak zasiał dwa hektary. Zatroskana sąsiadka zadzwoniła do gazety, że narkotyki sieją. Sprawa szybko się wyjaśniła, ludzie dowiedzieli się, że to odmiana przemysłowa i nie ma co panikować. Jeżeli w każdym powiecie ludzie zobaczą, że nie jest to nic złego i zaczną się oswajać z tym widokiem, to będzie to wielki sukces. Z tego względu zdecydowaliśmy się nie odrzucać żadnego rolnika.

Chce pan odczarować konopie?

Moja działalność jest bezpośrednio związana z konopiami indyjskimi, ale jedno z drugim się wiąże. Paranoja wokół indyjskich jest sprzężona zwrotnie z przemysłowymi. Mając na uwadze historię - indyjskie zostały zakazane po to, by wyciąć przemysłowe - jeżeli przywrócimy dobre imię konopiom przemysłowym, to ludzie zaczną otwierać oczy na indyjskie. Mój nadrzędny cel to odbudowa rynku konopnego oraz legalizacja marihuany do celów rekreacyjnych oraz medycznych.

Odbudowa rynku konopi włóknistych, który za granicą ma się całkiem nieźle.

We Francji i w Wielkiej Brytanii przemysł związany z konopiami stanowi kilka proc. całego rynku materiałów budowlanych. Co więcej, jest on niezwykle ceniony. W Wielkiej Brytanii królowa przyznała medal osobom, które zbudowały browar z cegieł z konopi. Kanclerz Merkel także nagrodziła niemieckich producentów izolacji konopnych, które zresztą są sprzedawane w marketach budowlanych także w Polsce.

Mogę zdradzić, że jesteśmy w trakcie budowy centrum informacji turystycznej, które będzie wykonane z surowca alternatywnego, w technologii konopnej. To budynek publiczny, który ma powstać z ekologicznych cegieł z konopi.

Nam chodzi o to, by to pokazać, by ludzie mogli dotknąć, zobaczyć. Wybudujemy zwyczajną ścianę, która jednak ma ujemny bilans CO2, co też wiąże się z pozyskiwaniem dotacji z Unii Europejskiej. Cegła z konopi jest trwała, ekologiczna i bezpieczna.

Współcześnie jaki przemysł może korzystać z dobrodziejstw konopi włóknistych?

Można się zdziwić, w ilu branżach da się zastosować konopie. Tak, jak już mówiłem, wykorzystamy je w budownictwie - mówimy tu nie tylko o cegłach, ale także o wysokiej jakości materiałach izolacyjnych - oraz w branży energetycznej. Konopie mają zastosowanie w kosmetyce - olej konopny przyspiesza regenerację skóry i gojenie ran. Jest też wykorzystywany przez chorych na łuszczycę. Z oleju konopnego produkuje się przede wszystkim dermokosmetyki.

Konopie wykorzystuje się także w branży tekstylnej. Włókno konopne jest sztywne, nie absorbuje wody i świetnie nadaje się na liny i żagle. Robi się z nich także bardzo wytrzymałe ubrania np. dla żołnierzy. Z racji, że ma właściwości bakteriobójcze, wykorzystywane jest także w produkcji pieluch i odzieży dziecięcej (np. w Kanadzie).

To jednak nie wszystko. Konopie wykorzystuje się także do produkcji papieru. W tej chwili na rynku europejskim mamy około 30 - 40 proc. niedobór celulozy. Jedyna szansa na odwrócenie tej tendencji, to produkcja celulozy niedrzewnej z roślin jednorocznych. W tej chwili konopie wykorzystuje się do produkcji bibułek papierosowych (są one zrobione w 100 proc. z konopi lub z ich dużą domieszką).

Rośliny te wykorzystamy także w branży spożywczo-odżywczej. Ziarna konopi znajdziemy w płatkach śniadaniowych, w karmie dla kanarków. Białko z konopi wykorzystywane jest także w produkcji odżywek dla sportowców.

W Wielkiej Brytanii paździerze konopne świetnie sprawdzają się jako podściółka dla koni. Wypierają siano, które szybko gnije.

Jak widać, rozstrzał w zastosowaniu jest ogromny. Konopie to produkt przyszłościowy i ekologiczny, który, niestety, padł ofiarą hipokryzji. Słowo konopie wywołuje od razu strach. Urzędnicy, politycy, osoby publiczne wolą się od tematu trzymać z daleka, bo to śmierdzi.

Kiedy mówiłem ludziom, że konopie to taki wspaniały surowiec, z podejrzliwością pytali, dlaczego nikt tego nie uprawia. Postanowiłem więc wziąć sprawy w swoje ręce i doprowadzić do odtworzenia tego zakorzenionego w polskiej tradycji, a jednocześnie nowoczesnego rynku.
Zrodlo: Onet.pl
ODPOWIEDZ