Nasiona roślin używane do maści czarownic

Wszystko o innych używkach i dragach.
Nejtiko
sieje pestki
sieje pestki
Posty: 3
Rejestracja: 08 lip 2017, 14:52

Nasiona roślin używane do maści czarownic

Post autor: Nejtiko »

Nasiona roślin używane do maści czarownic

Dawkowanie:Bieluń Surmikwiat (Datura Metel)-jedno opakowanie=10 nasion
Bieluń Indiański (Datura Inoxia)-jedno opakowanie=10 nasion
Bieluń Dziędzierzawa(Datura Stramonium)-jedno opakowanie=10 nasion
Bieluń kolczasty (Datura Ferox)-jedno opakowanie=10 nasion
Lulek Czarny (Hyoscyamus Niger)-jedno opakowanie=ponad 200 nasion
Pokrzyk Wilcza Jagoda (Atropa Belladonna)-jedno opakowanie=10 nasion
Indyjska Belladonna (Atropa Acuminata)-jedno opakowanie=ponad 10 nasion
Mandragora Jesienna ( M. Autumnalis )-jedno opakowanie=3 nasiona
Mandragora Lekarska (M. Officinarum)-jedno opakowanie=2 nasiona
oraz roślina którą dostałam w gratisie dzięki czemu dowiedziałam się że jej spożycie także przynosi ciekawe efekty:
Aksamitka Estragon Mex. (Tagetes Lucida)-jedno opakowanie=ponad 30 nasion

Rodzaj przeżycia:Pierwszy raz

Set&Setting:Nastawienie pozytywne, przez cały czas trwania fazy przebywałam sama w moim mieszkaniu.

Wiek:24 lat

Doświadczenie:alkohol, tussidex, acodin, thiocodin, sudafed, napoje energetyzujące

Już na samym wstępie pragnę zaznaczyć iż jest to mój pierwszy raport napisany na tej stronie, natomiast ja sama nie jestem osobą towarzyską i nie stosuje substancji psychoaktywnych w celu urozmaicenia zabawy z znajomymi. Jestem typem introwertyczki która już od dziecka interesuje się duchami, ezoteryką, świadomymi snami itp. Od dawna już potrafię opuścić własne ciało oraz latać w snach bez zażywania czegokolwiek. Do zażywania substancji halucynogennych natomiast podchodzę poważnie, podobnie jak kiedyś podchodziły do tych tematów plemiona indiańskie. Jestem typem osoby która zdecydowanie nie myśli schematycznie oraz wybaczcie ale jako iż rzadko rozmawiam z ludźmi słabo są mi znane młodzieżowe czy też ćpuńskie slogany.

Po upiciu się alkoholem jakieś kilkanaście razy substancja ta zaczęła działać na mnie zdecydowanie bardziej negatywnie niż pozytywnie, więc od kilku lat nie miałam alkoholu w ustach i jakoś zupełnie mnie do niego nie ciągnie. Po alkoholu przerzuciłam się na różne rodzaje leków które wymieniłam w rubryce "doświadczenie", działały one znacznie ciekawiej od alkoholu tak samo jak on nie przynosząc na samym początku żadnych skutków ubocznych, dlatego je bardzo polubiłam. Niestety, po jakimś roku efekty uboczne zaczęły się nasilać...wymioty, bóle głowy, bóle brzucha, znacznie mniejszy poziom energii oraz znieczulenia na ból niż na początku...Dlatego aktualnie korzystam z nich sporadycznie, nie częściej niż raz w miesiącu. Fajek, w sensie nikotyny nigdy nie paliłam i nie zamierzam. Działają bardzo słabo i tylko wtedy kiedy się od nich uzależnisz w ogromnym stopniu niszcząc organizm więc nie widzę w tym jakiegokolwiek sensu? Jak już pewnie zdążyliście zauważyć posiadam bardzo ciekawy rodzaj organizmu który od niczego się nie uzależnia, a wręcz przeciwnie-im częściej jakąś psychoaktywną substancję stosuję tym bardziej mój organizm jest do niej negatywnie nastawiony. Dlatego postanowiłam poszukać czegoś nowego, a jako iż nie chciało mi się czekać aż moje nasiona konopi urosną postanowiłam wypróbować coś w stylu maści czarownic.

To, co zażyłam nie było jednak do końca maścią, w zasadzie...to w ogóle nie było maścią. xD Zmieliłam bowiem wszystkie nasiona wymienione w rubryce "Dawkowanie", wymieszałam je z letnią wodą i wypiłam około godziny 15.00.

Ps. Nasiona kupiłam od użytkowniczki Allegro o nazwie MagickFind, którą swoją drogą serdecznie polecam! Na prawdę miła osóbka, przyjemnie się z nią rozmawia i zawsze do zamówienia doda jakieś gratisy. Nie to co te durne aptekarki które za każdym razem kiedy kupowałam od nich leki były wredne i starały się mnie namówić do zrezygnowania z zażywania owych leków, pierdoląc mi coś o tym, że można się od nich uzależnić. -_- Sory, poniosło mnie, no ale serio, czemu takie wredne, namolne, wścibskie i nie szanujące wolności innych ludzi babsztyle istnieją tylko w aptekach a ekspedientki w normalnych sklepach i supermarketach nie prawią żadnych morałów klientom kupującym alkohol i papierosy? Totalny brak logiki...Oczywiście owe aptekarki są kolejnym powodem tego, dlaczego postanowiłam spróbować czegoś innego, i wiecie co, zdecydowanie nie żałuję!

Halucynacje których doświadczałam po zażywaniu Tussidexu, Acodiniu oraz Thiocodinu były na zdecydowanie niższym poziomie niż te których doznałam po owych nasionkach. Po lekach halucynacje ukazywały mi się tylko przy zasłoniętych żaluzjach i wyłączonym świetle. W dodatku nie były one kolorowe tylko czarno-białe więc nie miałam żadnego problemu z tym aby odróżnić je od rzeczywistości. Podwyższenie dawki leków nie dawało żadnych pozytywnych rezultatów, ponieważ wtedy zasypiałam lub zamulało mnie w tak ogromnym stopniu, że przez kilka godzin siedziałam w jednym miejscu niczym jakaś roślina, a obraz wokół siebie miałam tak zamglony niczym jakiś pijak po wypiciu kilku butelek litrowej wódki. Natomiast w przypadku owych nasion po raz pierwszy w życiu doświadczyłam tak niesamowicie realistycznych halucynacji że miałam na prawdę ogromny problem aby je odróżnić od rzeczywistości, i to przy włączonym świetle!

Po godzinie od wypicia powolutku dało się zacząć wyczuwać ich działanie. Część omamów była zdecydowanie przyjemna i pozytywna, niestety druga część przeraziła mnie nie na żarty.

Zacznę od tych neutralnych:

Przez dość długi czas, nie pamiętam jak długi ale kojarzę iż zdarzenie to powtórzyło się wielokrotnie-rozmawiałam na różne tematy z moją babcią, którą wiele razy zapytałam o to czy ona na prawdę tu jest, ponieważ mimo tego iż wyglądała jak prawdziwa co chwila się pojawiała i znikała. ._. Niestety nie pamiętam o czym z nią gadałam(ps. moja babcia nadal żyje wiec nie mógł to być duch xD). Pokłóciłam się także z moim bratem oraz chłopakiem mojej mamy których również zobaczyłam. Nie lubię przebywać w ich towarzystwie, dlatego na prawdę ulżyło mi kiedy w tym przypadku w 100% ZROZUMIAŁAM iż były to tylko halucynacje gdy zniknęli. xD

Jeśli chodzi o pozytywne:

Najmilej wspominam sytuację w której złączyłam dłonie tak jak gdybym trzymała w nich jakąś kulę. W jej wnętrzu natomiast znajdowały się różowe oraz pomarańczowe iskierki które poruszały się za każdym razem kiedy w nie dmuchałam, na prawdę ślicznie to wyglądało. *o*

Na ścianie, szafach, oraz mojej własnej dłoni(która przez chwilę robiła za telewizor xD) pojawiały się i znikały różne postacie z bajek, jednak szczerze mówiąc były one średnio realistyczne, czyli trochę bardziej niż po acodinie.

Włączyłam pralkę aby wyprać ciuchy. Kiedy pod koniec włączył się tryb wirowania zaczął on brzmieć dla mnie niczym melodyjna muzyka. Zaczęłam śpiewać w jej rytm, rymując ze sobą całe zdania. Nie sprawiało mi to żadnego problemu co mnie na prawdę zszokowało. To się nazywa wena twórcza na dragach.

Bardzo ciekawie wspominam sytuację w której ujrzałam jak wszystkie ściany komórek na mojej dłoni zaczęły świecić w kolorze żółtym. Mogłam dzięki temu policzyć ile komórek zawiera moja skóra, czego oczywiście nie chciało mi się robić, ale wyglądało to na prawdę niezwykle.

Doświadczenia negatywne:

Pająki, latające mrówki i inne robale ;-;

Niestety było to najbardziej realistyczne doświadczenie. Nawet gdy faza mi się skończyła nie byłam pewna co do tego czy były to tylko halucynacje, więc musiałam później sprawdzić jak wygląda sytuacja pod i za każdą szafą. xD

Zaczęło się od tego, że mój kot o imieniu Nilo zrzucił niechcący z pralki jeden z moich ciuchów do swojej kuwety. Kiedy weszłam do łazienki w moich oczach owa bluzka zaczęła pulsować niczym bijące serce. Pomyślałam, że najprawdopodobniej jakiś wielki pająk złożył tam swoje jaja które niebawem zaczną się wykluwać, i zaczęły! Roje małych mrówek oraz pająków zaczęły wychodzić z bluzy i rozchodzić się po całej podłodze. ;-; Z drugiej strony...Dobrze że nie dorosłych! Wydało mi się trochę dziwne to, że mrówka złożyła jaja w tym samym miejscu co pająk, jednak nie zdawałam sobie sprawy z tego, że halucynacje mogą wyglądać aż tak realistycznie. Postanowiłam się ich pozbyć i je pozabijać, wylałam więc cały ocet na ich "gniazdo" czyli moją bluzkę z której się wykluwały. Usłyszałam jak gdyby wszystkie ich jaja zaczęły smażyć się na oleju. Wtedy wziełam spray na owady i wypsikałam nim całą łazienkę, wtedy sytuacja w miarę się uspokoiła, moja bluza przestała "oddychać" a ich liczba zredukowała się do minimum. Niektóre osobniki pająków które przeżyły zaczęły między sobą walczyć. Przypomniało mi się, że pająki są gatunkiem kanibalistycznym co mnie jeszcze bardziej uspokoiło. Niestety kiedy usiadłam na moim fotelu w pokoju coś zaczęło gryźć mnie w szyję opuszczając się na dół na przeźroczystych nitkach z żyrandola! Przestraszyłam się jednak po chwili zrozumiałam w końcu, że to halucynacje, ponieważ kiedy spojrzałam na podłogę w łazience owe robale zaczęły się raz pojawiać, raz znikać, omam na szczęście zaczął przechodzić...Posprzątałam mojemu biednemu kotkowi w kuwecie który przez kilka godzin nie miał możliwości się w niej załatwić, jednak nie miałam jeszcze odwagi zaglądać do wnętrza mojej równie biednej bluzki którą dokładnie obejrzałam dnia następnego stwierdzając iż nie ma w niej ani jednego jaja czy też martwego robala. ^ ^"

Mimo tych, niekoniecznie przyjemnych doświadczeń postanowiłam za miesiąc wypróbować po raz kolejny ową mieszankę rozdrobnionych nasion, jednak następnym razem popiję ją energetykiem ponieważ halucynogennie zadziałała bardzo silnie, jednak energetyzująco zdecydowanie słabo.

Skutki uboczne: Lekkie problemy przy chodzeniu, brak możliwości przeczytania napisanego tekstu, przez pierwsze godziny po spożyciu straszna suchość w gardle. Czyli jak zwykle kiedy mój organizm poznaje nowy specyfik-bardzo słabe.

Długość działania-bardzo długo, 12h silnego efektu+co najmniej kolejne 24h lekkiego efektu, który u mnie pod koniec wywołał lekką euforię.

Polecam i pozdrawiam! [uprawia] Odradzam jednak stosowania wyższych dawek, ponieważ zbyt wysoka dawka owych roślin może spowodować uszczerbek na zdrowiu.
ODPOWIEDZ