Zalety własnej uprawy.
: 03 mar 2011, 10:43
Własna miniaturowa plantacja to marzenie wielu miłośników cannabis w Polsce. Idea taka ma też sporo sensu ze względów pragmatycznych.
Po pierwsze względy ekonomiczne. Spójrzmy prawdzie w oczy – marihuana jest droga i staje się coraz droższa. Uprawa ma co prawda spore koszty początkowe, lecz zwracają się one już po pierwszych zbiorach.
Istotne są także względy bezpieczeństwa. Najwięcej ludzi łapanych jest podczas wizyty u dilera, lub w związku z nim. Dla kogoś samowystarczalnego takie ryzyko nie istnieje. Miła jest także myśl, że nie kupując od nikogo, nie wspieramy zorganizowanej przestępczości – w końcu trawka, na wyższym poziomie rozprowadzana jest przez mafię. Ja osobiście cieszę się, że nie pomagam tym ludziom moimi pieniędzmi.
Najważniejsza jest jednak kwestia jakości i ilości zioła. Przy samodzielnej uprawie wiesz dokładnie co palisz. Masz gwarancję, że ganja jest czysta, że nie ma w niej żadnych wypełniaczy ani chemicznych „ulepszeń”, które często mają naprawdę niemiłe skutki dla palącego. Najczęściej też własnoręcznie wyhodowane konopie są dużo lepszej jakości, mają więcej THC itd. niż nieznany susz od dila. Sam decydujesz, jaki typ zioła hodujesz, wybierasz typ sativa/indica, w zależności od upodobań.
Poza tym – przetwory ! Mając dostęp do całych, świeżych krzaków można się pokusić o własne produkty jak haszysz czy olejek. Przy dużych ilościach towaru do jakiego będziesz miał dostęp, możesz robić też potrawy konopne – ciasteczka, jajecznice, co tylko dusza zapragnie. Moim zdaniem nie ma to jak własna uprawa
Po pierwsze względy ekonomiczne. Spójrzmy prawdzie w oczy – marihuana jest droga i staje się coraz droższa. Uprawa ma co prawda spore koszty początkowe, lecz zwracają się one już po pierwszych zbiorach.
Istotne są także względy bezpieczeństwa. Najwięcej ludzi łapanych jest podczas wizyty u dilera, lub w związku z nim. Dla kogoś samowystarczalnego takie ryzyko nie istnieje. Miła jest także myśl, że nie kupując od nikogo, nie wspieramy zorganizowanej przestępczości – w końcu trawka, na wyższym poziomie rozprowadzana jest przez mafię. Ja osobiście cieszę się, że nie pomagam tym ludziom moimi pieniędzmi.
Najważniejsza jest jednak kwestia jakości i ilości zioła. Przy samodzielnej uprawie wiesz dokładnie co palisz. Masz gwarancję, że ganja jest czysta, że nie ma w niej żadnych wypełniaczy ani chemicznych „ulepszeń”, które często mają naprawdę niemiłe skutki dla palącego. Najczęściej też własnoręcznie wyhodowane konopie są dużo lepszej jakości, mają więcej THC itd. niż nieznany susz od dila. Sam decydujesz, jaki typ zioła hodujesz, wybierasz typ sativa/indica, w zależności od upodobań.
Poza tym – przetwory ! Mając dostęp do całych, świeżych krzaków można się pokusić o własne produkty jak haszysz czy olejek. Przy dużych ilościach towaru do jakiego będziesz miał dostęp, możesz robić też potrawy konopne – ciasteczka, jajecznice, co tylko dusza zapragnie. Moim zdaniem nie ma to jak własna uprawa